Rozwój osobisty i czas wolny
1. Przeczytałam 17 książekChciałam dobić do okrągłej liczby 20, ale nie zdążyłam. Dlatego już mam noworoczne postanowienie (New Year's resolution) - w przyszłym roku przeczytam 20 inspirujących i ciekawych książek. Pamiętajmy, że przeciętny Polak czyta 1 książkę rocznie, więc i tak zawyżam statystyki ;) Co przeczytałam?
M.in. dwie pierwsze części trylogii Katarzyny Miszczuk - "Szeptuchę" i "Noc Kupały". O pierwszej części dowiedziałam się z jakiegoś czytelniczego bloga i zainteresowała mnie fabuła oparta na słowiańskich mitach. Nie wiedziałam, że nasza mitologia przed nastaniem chrześcijaństwa była aż tak bogata, nie wiedziałam, czym są ubożęta, południce, płanetnicy, ani Nawia. W szkole czytamy mitologię Greków i Rzymian, czasami wspomina się o mitologii Wikingów (a z racji miłości do Tolkiena znam ją dość szczegółowo, poza tym widziałam "Thora" ;) ). A o rodowitej, słowiańskiej mitologii nie wiemy nic. Przetrwał tylko zwyczaj topienia marzanny (choć i on powoli zanika). Z kolei o drugiej części dowiedziałam się z Instagrama, bo myślałam, że publikacja będzie dopiero w przyszłym roku. Dodatkowo poleciłam ją kolejnym kilku osobom, m.in. mojemu bratu oraz moim uczennicom. Nie mogę się doczekać trzeciej części, która ukaże się w przyszłym roku. "Szeptuchę" możecie kupić w księgarni Selkar (link afiliacyjny). Noc Kupały też jest dostępna tutaj: Selkar (link afiliacyjny).
Poza tym 5 książek Janusza L. Wiśniewskiego - "Między wierszami" (listy/maile pomiędzy nim a Małgorzatą Domagalik), "Sceny z życia za ścianą", "Intymna teoria względności", "Ukrwienia" oraz "Czy mężczyźni są światu potrzebni?" Uważam, że Wiśniewski jest niezwykłym pisarzem. Naukowiec o ścisłym umyśle potrafi w taki sposób opisać miłość i inne uczucia, które są pomiędzy ludźmi, jak nikt inny. Odkąd przeczytałam "S@motność w Sieci" jestem jego fanką.
Poza tym - kilka pozycji z nurtu - nazwijmy go - feministycznym, biznesowym i kreatywnym. Jest mi to potrzebne, aby uświadomić sobie wiele spraw dotyczących podejścia kobiet do życia i problemów, które stwarzają sobie często niepotrzebnie. Były to takie książki: "Gdyby kobiety zamilkły" Krystyny Kofty, "Gra o biznes" Izy Makosz, "Niezniszczalne" Katarzyny Ratajczyk oraz "Włącz się do gry" Sheryl Sandberg. Do tego nurtu zaliczę jeszcze "Wstań" Amy Cuddy i "Wielką Magię" Elizabeth Gilbert. Wszystkie książki serdecznie polecam, bo dają niesamowitego kopa. Po uczestniczeniu w webinarium (o webinariach poniżej) Izy Makosz zamówiłam jej książkę, a poza tym obejrzałam chyba wszystkie filmiki na jej kanale Time for Business TV, później przeczytałam, polecaną też zresztą przez Izę Makosz, książkę "Niezniszczalne". Ta książka napisana jest w formie wywiadów z przedsiębiorczymi kobietami, budującymi biznesy od wielu lat, przedstawiona jest tam również historia Makosz (swoją drogą to nazwisko po przeczytaniu "Nocy Kupały" kojarzy mi się ze słowiańską boginią Mokosz, która była odpowiednikiem Matki Ziemi). Te historie to nie takie typowe historie kobiet, które pokonując wszelkie problemy i przeciwności losu dążyły do obranego celu. Pomaga to sobie uświadomić, że nie tylko tobie coś się nie udaje, nie tylko tobie jest ciężko, ale każdemu, kto decyduje się działać. Nie wolno się poddawać zbyt szybko i trzeba wytrwale iść dalej. Problemy pojawią się zawsze - w życiu prywatnym, w biznesie, ze zdrowiem, czy też w skali makro - w gospodarce. Ale po pokonaniu kolejnych problemów stajemy się silniejsi i bardziej pewni siebie. Ta wiedza przyszła do mnie z wiekiem, kiedyś wierzyłam, że możliwe jest życie bez problemów. Czytając o celebrytach, którzy mieszkają w willach za kilka milionów i mają szczęśliwe rodziny - możemy uwierzyć w złudzenie, że tak jest zawsze. Ale nie, to nieprawda, nie tylko Nicole Kidman z Tomem Cruise'em się rozstali, a wydawałoby się, że to takie idealne, długoletnie małżeństwo. W tym roku rozpadło się nawet małżeństwo Angeliny Jolie i Brada Pitta. Podobno jedyną stałą rzeczą na świecie jest zmiana. Myślę, że problemy i kryzysy, a raczej to, w jaki sposób na nie reagujemy i jak je przezwyciężamy, to właśnie to, co nas buduje i wzmacnia. Mamy siłę, aby iść dalej przez życie.
Ale wracając do książek - Sheryl Sandberg, autorka książki "Włącz się do gry", szefowa operacyjna Facebooka, wystąpiła na konferencji TED i możecie zobaczyć ją tutaj: TED: Why we have too few women leaders. O tej książce dowiedziałam się z kanału Izy Makosz, a później okazało się, że moja koleżanka Justyna ma tę książkę, więc mi ją pożyczyła. Angielski tytuł tej książki to "Lean In", co oznacza tyle, co "nachylić się do czegoś", czy też metaforycznie - do czego często nawołuje autorka - "zasiąść do stołu". Jako kobiety często usuwamy się w cień, nie chcemy włączyć się do gry, bo uważamy, że inni są do tego lepsi, a my po prostu się do tego nie nadajemy. Same sobie robimy czasem sepuku.
I jeszcze "Wstań" Amy Cuddy. Najpierw o wystąpieniu Cuddy na TED (jakoś dzisiaj tak jest, że najpierw trzeba wystąpić na TED, a później pisze się książkę. Muszę wystąpić na TED) powiedziała mi moja uczennica. Głównym przesłaniem tego wystąpienia jest zdanie: "fake it till you make it". Ale innym ważnym wątkiem moim zdaniem jest tzw. syndrom uzurpatora. Kiedy wydaje ci się, że nie powinnaś czegoś robić/gdzieś być/studiować/pracować, bo myślisz, że wszystkich oszukujesz i czekasz tylko na moment, kiedy inni odkryją twoje kłamstwo i niezdarność. Jej się to przydarzyło. Całe wystąpienie obejrzycie tutaj: TED: Your body language shapes who you are. Później o jej książce wydanej po polsku w wydawnictwie "Znak" dowiedziałam się z kanału Pauliny Mikuły Mówiąc Inaczej - Wstań! Jak zyskać pewność siebie. Czasami, gdy z tak wielu źródeł dowiadujesz się o czymś to stwierdzasz, że to musi być jakiś znak z "nieba" i po prostu za tym podążasz (to follow). A później... była promocja w Znaku, więc książka przyszła do mnie paczkomatem :D Przeczytałam ją i muszę przyznać, że to bardzo dobra książka. Można powiedzieć, że to coś w stylu poradnika psychologicznego, jednak nie jest to taki zwykły poradnik. Autorka przedstawia wiele badań, a przede wszystkich przykładów z życia innych ludzi, którzy piszą do niej listy (jest nawet przykład koni!), potwierdzających, że sposób w jaki siedzimy, stoimy i zachowujemy się na co dzień wpływa na nasze samopoczucie, siłę i sposób postrzegania przez innych. Pozycja Wonderwoman może pomóc nam przed ważnym wystąpieniem, rozmową kwalifikacyjną, egzaminem, albo po prostu przed trudnym dniem. A najlepsze jest to, że ta pozycja działa nawet, gdy w nią nie wierzymy, możemy wykonywać ją nawet w kabinie publicznej toalety. Ja mam ochotę prowadzić doświadczenia, żeby sprawdzić, czy to działa :D Książkę "Wstań" możecie kupić w księgarni wysyłkowej Selkar (link afiliacyjny), a zakładki ściągnęłam z bloga Mavelo.pl.
I jeszcze "Wielka Magia" Elizabeth Gilbert, autorki "Jedz, módl się i kochaj" oraz uczestniczki - jakżeby inaczej - TED-a. Tutaj: TED: Your elusive creative genius. Książkę dostałam na urodziny od mojej kuzynki Darii (dziękuję!). Jest to książka o kreatywności, o twórczości, o problemach, które mogą się pojawić w trakcie pracy. Nawet jeśli nie jesteś pisarzem (lub blogerem) to i tak ta książka może pomóc ci choćby w pisaniu pracy magisterskiej. Chyba każdy, kto pisał jakąś dłuższą pracę wie, jaka to może być męka. Nie mówię, że zawsze tak jest, ale często napotykamy na brak chęci, weny, czasu, umiejętności. Można to nazwać blokadą pisarską, ale Gilbert pisze, że to naturalne i trzeba po prostu pisać dalej. Ona, będąc nastolatką, złożyła śluby, że zostanie pisarką i nigdy nie poddała się w dążeniu do obranego celu, nawet gdy wielokrotnie, przez kolejne lata odmawiano jej publikacji w poczytnych czasopismach i wydawnictwach. Podziwiam. I polecam. Do kupienia tutaj: Selkar (link afiliacyjny).
Z innych gatunków - przeczytałam jeszcze "Metro 2033", powieść dziejącą się w postapokaliptycznym świecie, w którym ludzie rozwalili świat podczas wojny atomowej i żyją obecnie w tunelach moskiewskiego metra. Po pierwszych stu stronach musiałam sobie zrobić przerwę na kilka dni, bo powieść tak bardzo wkręciła mi się w psychikę, że po prostu się jej bałam. Podobne uczucie miałam podczas oglądania "Walking Dead", ten nastrój, ta czołówka... Świat z tego serialu często mi się śni. I jeszcze "Świat Finansjery" Terry'ego Pratchetta. Na Pratchetta miałam fazę w czasach gimnazjum i liceum. Uważam, że był bardzo dobrym pisarzem, zręcznie używającym poczucia humoru i ironii. Pamiętam, że gdy czytałam tę książkę w pociągu relacji Wrocław - Łódź, w Warsie, na przeciwko mnie siedział pan, który czytał ostatnią książkę Pratchetta "Pasterska korona". Wymieniliśmy kilka zdań o tych książkach, podobno Pratchett wiedział, że jest to jego ostatnia książka z Serii Świata Dysku, w ogóle ostatnia książka w jego życiu i jest to swoiste pożegnanie. A teraz właśnie przeczytałam na Wikipedii: Neil Gaiman has said that Pratchett had originally planned to end the book with the revelation that Granny Weatherwax had temporarily placed her consciousness within You the cat, and that Death would only collect her in the epilogue, after she says "I am leaving on my own terms now;" however, Pratchett's health deteriorated too quickly for him to be able to write this scene. Pratchett zmarł w 2015. Od wielu lat cierpiał na chorobę Alzheimera.
A Wy co ciekawego przeczytaliście w tym roku? Napiszcie w komentarzach, jakie książki polecacie.
Jak już wspomniałam, w przyszłym roku chciałabym przeczytać 20 książek (at least), wiele z nich czeka już na mnie na półce. Wśród nich - kupiona jeszcze w przedsprzedaży z autografem - książka Michała Szafrańskiego "Finansowy Ninja". Mimo że jeszcze jej nie przeczytałam to już przeglądałam, przeczytałam nagłówki, tytuły rozdziałów i obejrzałam obrazki i tabelki, i mogę szczerze ją polecić. Znam bloga Michała Szafrańskiego i jego podcasty i wiem, jaką jakość on prezentuje. Sprzedając #FinNinja od lipca, kiedy ruszyła przedsprzedaż do końca tego roku Michał zarobił prawie 1 mln zł. Jego przykład pokazuje, że również na rynku polskim zarówno na blogu, jak i na wydaniu książki można zarabiać (wydał książkę w ramach self-publishing). Jeśli jeszcze nie słyszeliście o "Finansowym Ninja", a chcecie ogarnąć swoje finanse, oszczędności, emerytury, kupno mieszkania, inwestycje albo kasę w swojej firmie - to ta książka będzie doskonałym przewodnikiem. Możecie kupić ją tutaj: Finansowy Ninja (jest to link afiliacyjny).
2. Obejrzałam wiele wartych uwagi filmów. I seriali
Skoro było o książkach to teraz będzie o filmach i serialach, które polecam. O filmach i serialach pisałam już tutaj: Amerykańskie seriale godne polecenia oraz tutaj: 5 najlepszych filmów i seriali po angielsku i tutaj: 10 historycznych filmów o Wielkiej Brytanii.
- Oprócz tego "The Crown" na Netflixie, wyjątkowy serial o Elżbiecie II, o którym wspominałam już z okazji Blogowania pod Jemiołą.
- "King's Speech" - historia, która zazębia się trochę z "The Crown". Długo nie mogłam się zebrać do obejrzenia tego filmu, ale w końcu się udało. Historia ojca Elżbiety II, króla Jerzego VI (George VI), który jąkał się (stumble).
- "Życie Jane" - historia Jane Goodall, o której pisałam już z okazji Międzynarodowego Dnia Pokoju
- "Suffragette" - film o tym, jak kobiety walczyły o prawa wyborcze i szacunek w Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, Polki wywalczyły sobie te prawa wcześniej, stukając parasolkami do drzwi Józefa Piłsudskiego w 1918 roku. Pełne prawa wyborcze Brytyjki uzyskały dopiero w 1928 roku.
- "Arrival" - o tym, jak nauczyć się języka kosmitów (myślę, że to bardzo przydatna umiejętność). O tym filmie napiszę coś więcej wkrótce, już częściowo zaczęłam :)
- "Joy" - historia prawdziwa kobiety, która zbudowała swoją firmę, pokonując wszelkie przeciwności losu. Jej pierwszym pomysłem był innowatorski mop.
- "Sunshine Cleaning" - historia dwóch kobiet, które zakładają swój pierwszy biznes - firmę sprzątającą.
- "Walt before Mickey" - ten film obejrzałam wczoraj na Netflixie. Pokazuje, jakie trudy i porażki znosił Walt Disney zanim stał się sławny. O kobietach tym razem było mało, animatorami w tych czasach byli zwłaszcza mężczyźni, a wątek kobiecy pojawia się w momencie, gdy toczy się rozmowa o wypłatach dla pracowników. Od razu pada zdanie, że kobietom można przecież płacić mniej ;) Początek XX wieku.
- "Paddington" - fajny film, widać trochę zabytków w Londynie. Przygody Misia Paddingtona pewnie znacie. A tu jestem ja i mój brat jako Miś Paddington i strażnik:
- "Big Bang Theory" - podczas choroby i długich weekendów obejrzałam wszystkie sezony i chociaż wcześniej nie byłam przekonana do tego serialu to teraz go uwielbiam.
- "Inside Out" - ciekawa bajka o emocjach dla dzieci i dorosłych.
- "Lego Movie" - bardzo fajny film z postaciami Lego. "Everything is awsome" wpada w ucho ;)
- "This Changes Everything" - Naomi Klein znam od dawna. Słyszałam o jej książce "No Logo", gdy została wydana, a później omawialiśmy ją na Filozofii. Po przeczytaniu artykułu o niej w "Wysokich Obcasach" dowiedziałam się, że ukazała się nowa książka "To zmienia wszystko" oraz film pod tym samym tytułem. Po urodzeniu dziecka Naomi Klein zwraca naszą uwagę, jak bardzo niszczymy planetę i jak bardzo może być wkrótce za późno, aby ocalić ją dla naszych dzieci. Przesłanie podobne jak u Jane Goodall. I u Michaela Jacksona.
- "Where to invade next" - lubię filmy Michaela Moora. Pamiętam jego wystąpienie podczas Oscarów, krótko po tym, jak USA zaatakowały Irak. Skrytykował Busha, mimo że wydano kompletny zakaz nawiązywania do polityki podczas tamtej gali Oscarów. "Where to invade next" jest podróżą po różnych krajach, przede wszystkim europejskich i dostrzeżenie ich mocnych punktów, takich jak darmowy system studiowania, walka o prawa kobiet, przyznanie się do haniebnej historii kraju, system płatnych urlopów. Jednak Stany nie są takie cudowne, jak wydaje się wielu ludziom ;)
- "Uncanny" - historia trochę przypominająca "Ex Machina". Tym razem robotem jest mężczyzna. Natomiast sam tytuł nawiązuje do "uncanny valley", co na polski tłumaczone jest jako "dolina niesamowitości". Jest to uczucie pewnego obrzydzenia, bądź strachu, pojawiające się u nas, gdy widzimy robota lub inną istotę, która za bardzo przypomina człowieka. Do "uncanny valley" wpadł film "Final Fantasy" z postaciami zbyt podobnymi do ludzi, wpadają tam też japońskie roboty, a może nawet zombie. Patrząc na taką istotę wiemy, że coś jest nie tak, ale nie wiemy co.
- "Spotlight" - bardzo mocny film, trudny temat. Polecam.
- "Big Short" - o kryzysie finansowym, który zaczął się na Wall Street. Lubię oglądać filmy o kryzysie finansowym. Lubię oglądać, ale głupoty ludzkiej nie zrozumiem. Po 30 latach już się poddałam.
- "Alice through the looking glass" - druga część Alicji w Krainie Czarów. Bardzo polecam, szczególnie ze względu na idiomy i wyrażenia o czasie. Ach, te zabawy językowe, których nie da się przetłumaczyć :D
I wiecie co? Oni zazwyczaj są lepsi niż w internetach :P Na Zlocie Nauczycieli Angielskiego (o nim poniżej) poznałam dużo nauczycielek angielskiego, które wcześniej znałam tylko z grupy Facebookowej oraz z blogów. Poznałam m.in. Anię z English-Nook oraz Olę z Ola.Lerni.Us. Wcześniej, podczas konferencji PASE poznałam również Marysię z Head Full of Ideas i Dominikę z Funglish, z którymi spotkałyśmy się również na Zlocie. Na #WroBlogu (o którym również poniżej) poznałam Olę z Niemieckiej Sofy, Anię z English with Ann oraz OneLittleSmile. Poznałam tam również Andrzeja Tucholskiego i udało mi się z nim zamienić kilka słów o filozofii i psychologii. Szkoda, że nie mam ani zdjęcia, ani autografu ;) Od niedawna mamy również łódzkie spotkania blogowe, na których poznałam Olę ze Studia, parla, ama oraz Kubę z Italia Nel Cuore. Na drugim spotkaniu pojawiła się również Diana z Językowego Precla. Bardzo fajni ludzie! Zobaczcie, co od nich dostałam pod choinkę:
W przyszłym roku mam zamiar poznać jeszcze więcej ludzi, których czytam i podziwiam, a znam tylko z monitora. Marzy mi się taki "zeszyt na influencerów", gdzie każdy z nich wpisze mi się (z dedykacją), a ja strzelę sobie z nimi selfie :D
4. Złamałam nogę na początku roku
Ten rok rozpoczął się dla mnie niezbyt pomyślnie. 5. stycznia, kilka godzin przed pierwszym w tym roku śniegiem, na suchym chodniku, przy świecącym słońcu, oczywiście pod domem, złamałam nogę. Przewróciłam się biegnąc. Gips przez 6 tygodni daje do myślenia. Przede wszystkim nie można pracować. Co tam pracować, nie można normalnie iść do kuchni, zaparzyć sobie angielskiej herbaty. Nie można się wygodnie umyć. Nie można normalnie chodzić. Spać. A kilka dodatkowych kilogramów na nodze sprawia, że nie tylko wszystkiego ci się odechciewa, ale też mięśnie łydki zanikają. No i służba zdrowia, ale to już jest zupełnie inna historia ;) (w każdym razie pavulonu już w Łodzi nie podają). A przyznam, że gips miałam pierwszy raz w życiu. Lekcja pokory. Tak bardzo.
5. Obroniłam pracę magisterską z Filozofii
Tuż po ściągnięciu gipsu, jeszcze utykając, pod koniec lutego poszłam na egzamin magisterski z Filozofii. Na Filozofię poszłam z ciekawości, wyłącznie dla siebie. Te 5 lat na UŁ, które zleciały nawet nie wiem kiedy, były dla mnie niezwykle inspirujące. Poznałam dużo ciekawych ludzi - zarówno wykładowców, jak i innych studentów i doktorantów. Działałam w Kole Naukowym Filozofów, w którym przez rok byłam nawet Sekretarzem. Zrobiliśmy akcję Lego Logos Łódź i do tej pory przeprowadziliśmy warsztaty z filozofii z klockami Lego chyba dla pół tysiąca dzieci, młodzieży i dorosłych. Dostaliśmy dofinansowanie z Budżetu Obywatelskiego dla Łodzi i z Uniwersytetu dla Dzieci. Z jednej strony bardzo cieszę się, że udało mi się zakończyć ten etap, a z drugiej...gdybym mogła to studiowałabym Filozofię do końca życia. Philo sophia. Tak. To jest miłość <3 A pracę magisterską pisałam o zombie. Filozoficznym. Ale gdy ludzie dziwnie się na mnie patrzą, to mówię dla uproszczenia, że o świadomości. Zresztą i tak się dziwnie patrzą, gdy mówię, że studiowałam filozofię :D
6. Byłam w Londynie
Pierwszy raz w życiu, ale na pewno nie ostatni. Londyn mnie zachwycił. Pisałam o tym tutaj i tutaj, a tutaj przedstawiam książeczki w języku angielskim o Londynie. Widziałam też słynny Globe, ale nie było czasu, aby zostać na przedstawienie, choć w tym roku były to sztuki na cześć 400. rocznicy śmierci Szekspira, o czym pisałam tutaj.
7. Zlot Nauczycieli Angielskiego
Zlot Nauczycieli Angielskiego w Ślesinie, który szczegółowo opisywałam tutaj, był rozrywkowo-zawodowym wydarzeniem w wakacje. Udana pogoda, świetni ludzie i kilogramy giftów. Warto. Za rok też jadę :D
8. Śniadanie Przedsiębiorczych Kobiet
Ostatniego sierpnia, już po przeczytaniu książki Izy Makosz i Katarzyny Ratajczak, które działają w Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, pojechałam do Warszawy na Śniadanie Przedsiębiorczych Kobiet. W takim spotkaniu uczestniczy około 20-30 kobiet z różnych branż, zainteresowanych wymianą kontaktów i nawiązaniem współpracy. Były panie fotografki, prawniczki, panie prowadzące różne szkolenia. Była również dziennikarka z Onetu, niestety nie pamiętam nazwiska. Na początku odbywa się nieformalny networking, czyli każdy próbuje porozmawiać z kilkoma osobami i ewentualnie wymienić się wizytówkami. Trzeba opowiedzieć w skrócie o sobie - co robisz, czym się zajmujesz, jak pomagasz innym. Później, już przy stole, przy którym podawane są pyszności, każda z pań po kolei również w kilku słowach mówi o sobie. Następnie odbywa się rozmowa z zaproszonymi gośćmi, najczęściej przedsiębiorczyniami. Tym razem były to panie z Ministerstwa Dobrego Mydła. Po spotkaniu jest jeszcze chwila na pytania od publiczności i jeszcze chwila na rozmowy i wymianę wizytówkami. I konkurs. Wygrałam voucher do restauracji :) A, i jeszcze nauczyłam się nowego słowa po angielsku "to mingle". Bardzo fajne wydarzenie, można poznać nowych ludzi i przy okazji spędzić chwilę w Warszawie. Jadę też w styczniu. Kto będzie?
O! #lansnapałackultury #Warszawajakapiękna:
9. Zaczęłam tworzyć koszulki i kubki w CupSell
Mój sklep znajduje się tutaj, ale to dopiero początek: Teacher Cupsell
10. Przeszłam kurs u Ariadny
Kurs u Ariadny Wiczling o tym, jak tworzyć kursy online. Mimo że mojego kursu jeszcze nie ma, to Ariadna podaje bardzo dużo wartościowych wskazówek, a wręcz prowadzi za rączkę przez gąszcz pułapek czyhających na twórców kursów internetowych. Bardzo przydatny okazał się również dostęp do grupy na FB dla uczestniczek kursu, gdzie mogłyśmy znaleźć motywację i porady. Stałam się też fanką podcastów Ariadny i to nie tylko tych po angielsku ;)
11. Pierwszy raz w życiu uczestniczyłam w webinariach!
Mam problem z tym słowem. Webinar czy webinarium? Webinary czy webinaria? Ratunku! Czy jest na sali polonista? Ale... do rzeczy. Pierwszy webinar (czyli w. żeby uniknąć deklinacji) był chyba u Ariadny Wiczling. Był też u Diany Korzeb. I u Izy Makosz. I u Osmana. I live u Michała Szafrańskiego. Bardzo podoba mi się taka forma nauki i komunikacji, uczestniczymy w nim na żywo, możemy zadawać pytania i od razu uzyskać na nie odpowiedzi. Do tego rozmowa toczy się również pomiędzy uczestnikami czatu w okienku pod filmem. To jest chyba też ta magia internetu. I magia w. Polecam każdemu!
12. Przeprowadziliśmy kolejne warsztaty Lego Logos
Od chyba 3 lat przeprowadzamy warsztaty Lego Logos. Tutaj jest nasz fanpage. Twórcą metody jest filozof Jarosław Spychała i to on nas wszystkiego nauczył. Z klocków Lego, które mamy z dotacji (nie jesteśmy sponsorowani przez Lego ani nie reklamujemy tej firmy!) dzieci, młodzież, dorośli budują interpretację tekstów filozoficznych lub innych. Był np. już tekst Paktofoniki "Jestem Bogiem", a ostatnio 13. grudnia zdanie: "Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią". Przykładowe prace wyglądają tak:
13. Konferencje metodyczne
W ciągu roku uczestniczyłam w kilku konferencjach metodycznych, m.in. PASE Young Learners, na którym poznałam Anetę - reprezentantkę Usborne, która przekonała mnie do podjęcia współpracy z wydawnictwem. Na PASE poznałam też kilka osób z grupy Nauczyciele Angielskiego, bo to ja organizowałam całą grupę (około 30 osób) ;) Lubię organizować.
Usborne
14. Zostałam reprezentantką wydawnictwa Usborne
Od konferencji PASE przejdźmy teraz płynnie do sprzedaży książek Usborne. Od zawsze chciałam sprzedawać ludziom ładne rzezy. Pamiętam, że w dzieciństwie zabierałam herbaty i smakołyki z kuchennych szafek i kazałam rodzinie kupować ode mnie. Później, gdy poszłam do szkoły, bawiłam się w szkołę, miałam tablicę, dziennik, a najczęściej moją uczennicą była moja mama :D
Książki Usborne sprzedaję na targach, kiermaszach oraz przez sprzedaż wysyłkową - sporo osób zgłasza się do mnie przez grupy na Facebooku oraz przez fanpage bloga. Poza tym Wy, czytelnicy mojego bloga z całej Polski piszecie do mnie z konkretnym zamówieniem. To bardzo cieszy :) Cieszy każda paczka z Anglii, nowe tytuły. Lubię też patrzeć, jak ludzie zachwycają się tymi kolorowymi książeczkami, jak je podziwiają. Dzieci są zafascynowane, ale dorośli również. Nie wiem, na czym polega ich magia, ale grafika, kolory, szata graficzna zachwyca. W nadchodzącym roku planuję jeszcze bardziej rozkręcić sprzedaż, nawiązać ciekawe kontakty ze szkołami językowymi, szkołami publicznymi, przedszkolami językowymi w Łodzi i okolicach. Jeśli chcecie mieć dostęp do książeczek Usborne zanim do Was dotrę - zgłaszajcie się! A jeśli też chcecie zostać reprezentantami Usborne i kupować książki ze zniżkami i wieloma gratisami dla siebie, swojej społeczności czy szkoły językowej - piszcie!
Tak wygląda moje łóżko:
15. Targi i kiermasze
W związku z tym, że należy wyjść do ludzi z książkami, od września pojawiłam się na kilku eventach:
- Mamy Targ - 11.września. Są to nowe targi w Łodzi, przede wszystkim dla rodziców z małymi dziećmi. Bardzo fajna impreza. Byłam jedynym wystawcą z książkami dla dzieci ;) Pierwsze wrażenie? Najwięcej kupują inni wystawcy ;)
- Międzynarodowy Festiwal Gier i Komiksów 1-2. października. Tutaj było mniejsze zainteresowanie moimi książkami niż na poprzednim targu, natomiast zawsze można nawiązać ciekawe kontakty. Obok mnie na stoisku było rodzinne wydawnictwo, które z kolei cały czas sprzedawało ;) Przez 2 dni pracowali w pocie czoła. Byłam blisko wyjścia, więc przez pierwszy dzień słuchałam strzelania w Counter Strike, natomiast drugiego dnia były mistrzostwa w World of Warcraft, a zatem trochę spokojniej ;) Wszystko działo się w Atlas Arenie.
- VI Salon Ciekawej Książki 18-19-20.11
To był najważniejszy i najdłuższy event jak do tej pory. 3-dniowe łódzkie targi książki to naprawdę super wydarzenie. W Łodzi mieszkam od niecałych 9 lat i pamiętam pierwsze targi książki. Malutkie, skromniutkie, choć budujące. To miło obserwować, jak z roku na rok targi te przyciągają coraz więcej czytelników i wystawców. Mój post zaczęłam od tego, że przeciętny Polak czyta jedną książkę rocznie. A zatem, albo ci ludzie kupowali swój zapas książek na najbliższych 50 lat, albo nie byli po prostu przeciętnymi Polakami ;) To cieszy. Naprawdę cieszyło mnie, gdy podchodzili do mnie ludzie z pełnymi torbami i mówili, że już dzisiaj nic nie kupują, bo wydali już np. 300 zł. Albo że nie mają już gotówki, bo się spłukali. Trudno, będę też za rok. Szkoda, że nie miałam terminalu płatniczego, bo w Białej Fabryce nie było bankomatów, na co narzekało wiele osób. Dlatego z tego co słyszałam od organizatorów - w przyszłym roku targi książki będą już w innym obiekcie. Bardzo pozytywna impreza, dużo się działo, ale że byłam sama na stoisku to nie miałam za bardzo możliwości zwiedzać. Kupiłam tylko 3 książki (i dobrze! Nie mam już regałów!) i to na sąsiednich stoiskach, poznałam też kilka osób - innych wystawców. No i bankiet dla wystawców ;)
- Kapelusze Lektora PASE 27.11
Kolejny kiermasz, tym razem na konferencji metodycznej dla nauczycieli. Moja oferta wyglądała tak:
- ELTea 4.12
Kolejna konferencja dla nauczycieli, tym razem w budynku filologii UŁ. Bardzo pozytywne wrażenia, duże zainteresowanie i zachwyt :)
- Mamy Targ 4.12
Wbrew pozorom, nie byłam w dwóch miejscach w tym samym czasie, bo jeszcze nie opanowałam umiejętności bilokacji (choć staram się). Reprezentowała mnie tam moja koleżanka, Honorata, bardzo jej dziękuję. To już druga edycja Mamy Targu, a stoisko Usborne prezentowało się tak:
16. Kupiłam terminal płatniczy
Po doświadczeniach na targach książki i kolejnych pytaniach "czy można płacić kartą?" postanowiłam, że owszem, od teraz będzie można u mnie płacić kartą. Po rozeznaniu na rynku zdecydowałam się na terminal SUM UP. Przyszedł do mnie kurierem w ciągu kilku dni od zamówienia. Płaci się jednorazowo około 250 zł, za to nie ma abonamentu, jak w innych ofertach. Jest całkowicie mobilny, ładuje się go ładowarką, taką jak do telefonu (w opakowaniu znajduje się tylko kabelek, bez ładowarki). Jest biały i bardzo mały, poręczny, wygodny. Przyjmuje płatności zbliżeniowo, normalnie za pomocą czipa na karcie lub za pomocą paska. Łączymy się przez aplikację w komórce (przez Bluetooth) i dzięki temu mamy połączenie z internetem. Terminal nie drukuje żadnych potwierdzeń, można natomiast takie potwierdzenie wysłać sms-em do klienta, bądź na e-mail. Kasa przychodzi po około 3 dniach na podane w systemie konto. Prowizja od każdej płatności to 1,49%. Wypróbowałam i bardzo dobrze się sprawdza. Jeśli chcecie to skorzystajcie z tego linku, wtedy dostanę jeszcze za to hajsy i będę bogata (tzw. link afiliacyjny), w Wy przy okazji dostaniecie rabat 60 zł :D Tutaj kupujcie: SUM UP.
Blog i jego rozwój
17. Wpisy na blogu - 39 wpisów + ten
To sporo, jak na kompletny brak czasu, ale tak, jak wspominałam, w styczniu i lutym siedziałam w domu, więc miałam czas pisać. Były też akcje Blogów językowo-kulturowych, które również bardzo mnie mobilizują. Najpopularniejszym postem z tego roku było Blogowanie pod jemiołą. Świetna akcja, a ja brałam w niej udział po raz pierwszy, z czego bardzo się cieszę. Następny popularny post to 10 porad dla turysty jadącego po raz pierwszy do Anglii. Z wszystkich postów natomiast niesłabnącą popularnością cieszy się post Pierwsza zapoznawcza lekcja z 5-latką - zwierzątka.
18. Założyłam fanpage bloga na Facebooku
I po pół roku mam już ponad 650 lajków. Lajkujecie już?
19. Założyłam Instagrama bloga
A tutaj 100 followersów. Followujecie?
W ogóle nie wiedziałam, że Instagram to taka fajna zabawa :D
20. Mój blog skończył 7 lat!
A ja 30, dlatego powinien mnie słuchać :D
21. Założyłam Newsletter
Po prawej stronie możecie się zapisywać. Czytelnicy się zapisują, ale ja jeszcze nie wysyłałam żadnego maila. Mam nadzieję, że wkrótce to zrobię. Newsletter obsługiwany jest przez Mailchimpa, zobaczymy, jak to będzie działać :) Chcę założyć jeszcze osobny newsletter dla czytelników zainteresowanych książkami Usborne.
22. Brałam udział w #ShareWeek2016
Co roku Andrzej Tucholski (tutaj powinno znajdować się moje zdjęcie z nim, ale zapomniałam sobie zrobić) organizuje na swoim blogu Share Week - polecamy 3 ulubione blogi, a on na końcu akcji robi podsumowanie. Rozdawane są nagrody, przyjmowane gratulację, wygłaszane podziękowania. Ok, żartowałam. Tutaj mój wpis: Co w blogosferze piszczy, czyli Share Week 2016 by Andrzej Tucholski.
23. Wzięłam udział we #WroBlogu
Po raz pierwszy uczestniczyłam w blogowym evencie, na którym byli - suprise, suprise - inni blogerzy! Najciekawsze, że w tym samym dniu we Wrocławiu odbywał się też koncert Rammsteina (w pociągu przy wysiadaniu nawet konduktor życzył nam miłego koncertu), zlot gamerów, osobno zlot youtuberów i jeszcze kilka imprez, których charakteru nie pamiętam. Dlatego był duży problem z noclegami w ten dzień, dobrze, że przygarnęła mnie Ola na swoją Niemiecką Sofę. Dużo ciekawych wystąpień, na których dowiedzieliśmy się m.in. że teraz trzeba robić jutuby, bo blogi to już przeżytek dla starszych. Z moich obserwacji natomiast wynika, że teraz youtube oglądają dzieci i młodzież, a jutuberzy często budują swoją własną markę, nieźle na niej zarabiając. I jeszcze jedno - gdy pytamy teraz dzieci o ulubionego piosenkarza czy aktora to one od razu zapytają "a może być jutuber?". Kto by tam jakiś aktorów lubił. #WroBlog trwał jeden dzień, następnego dnia razem z moim bratem zwiedzałam piękny Wroclove.
24. W 80 blogów dookoła świata
W tym roku kilkukrotnie wzięłam udział w akcji W 80 blogów dookoła świata. Większość linkowałam już powyżej.
25. Miesiąc Języków, Dzień Nauczyciela i Blogowanie pod jemiołą
To kolejne interesujące akcje. We wrześniu - miesiącu języków pisałam o Dniu Pokoju i Jane Goodall, w Dniu Nauczyciela o moich nauczycielach, a w Blogowaniu pod Jemiołą o przemówieniu Królowej, a także zamieściłam darmowe świąteczne karty obrazkowe do pobrania. Był też konkurs - oficjalne wyniki na blogu już jutro.
***
To wszystko, chociaż pewnie i tak zapomniałam o kilku sprawach, które wydarzyły się w tym roku. Dziś kończy się ten niezwykły rok. Życzę Wam wszystkiego najlepszego w życiu i na blogu, aby ten kolejny 2017 rok był lepszy od tego, nawet jeśli ten był najlepszy w Waszym życiu. W moim był.
Bardzo intensywny rok! Spełnienia marzeń, osiągania celów, doskonalenia warsztatu i dużo dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękuję. Wzajemnie! :)
UsuńBardzo fajne pomdsumowanie :) Wszyskiego naj w Nowym Roku! Mnóstwa pomysłów!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję. Wzajemnie - wszystkiego najlepszego! :)
UsuńAż mi w głowie zawirowało od czytania! Tyle sie u Ciebie działo! Podziwiam Twoja otwartość na wiele ambitnych i kreatywnych przedsięwzięć - miedzy innymi podjęcie się wyzwania bycia przedstawicielem wydawnictwa Usborne i sprzedawanie książek. Życzę kolejnych sukcesów w Nowym Roku 2017!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i wzajemnie wszystkiego dobrego :)
UsuńMiło mi było gościć Cię na Sofie ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że działo się sporo. Ja chciałabym w tym roku zapisywać wszystkie przeczytane książki i obejrzane filmy lub seriale.
Następnym razem na spotkaniu zrobimy sobie zdjęcie i machnę Ci autograf. Hihihi
Dużo się wydarzyło, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńAle fajny, pozytywny artykuł. Serdecznie gratuluję Ci tak ciekawie wypełnionego roku.
OdpowiedzUsuńO co chodzi w tej akcji w 80 blogów dookoła świata?
OdpowiedzUsuńZapraszamy dla grupy dla czytelników: https://www.facebook.com/groups/w80blogow/ .
UsuńKażdego 25. dnia miesiąca wraz z innymi blogerami piszemy na wybrany temat dotyczący kultury/języka danego kraju. Jak pewnie zauważyłeś, ja najczęściej piszę o Anglii. Mamy również inne akcje typu "Blogowanie pod Jemiołą" czy "Tydzień języków" :) Zapraszam do czytania!